Krótka historia o kryzysie zwanym zapaścią
Rok 2022 na rynku kredytów hipotecznych kończył się prawie 90 procentowym spadkiem ilości udzielonych kredytów w stosunku do roku poprzedniego. W branży finansowej nie mówiono już o kryzysie, tylko o zapaści rynkowej. Spowodowana ona była brakiem możliwości uzyskania finansowania przez klientów, którzy mimo rosnących zarobków mieli coraz niższą zdolność kredytową. Taka kolej rzeczy wynikała z kilku czynników. Jednym z nich były rosnące stopy procentowe, innym exodus prowadzących działalność gospodarczą w kierunku rozliczeń ryczałtowych (spowodowany m.in. „Polskim Ładem”), co znacząco przełożyło się na coraz niższą zdolność kredytową, która w wraz z rosnącymi cenami nieruchomości powodowała powyższą sytuację. Bardziej doświadczeni eksperci finansowi przywoływali rok 2008 określając go mniejszym kryzysem.
Eksperci kredytowi załamywali ręce wskazując dramatyzm sytuacji spowodowany nie brakiem klientów, a niemożliwością uzyskania dla nich finansowania często nie tylko wymarzonego „M”, ale jakiejkolwiek nieruchomości. Rynek rozpędzony do czerwoności w roku 2021, dający bardzo duże możliwości kredytowe, wszedł w zakręt zaciągając hamulec ręczny w połowie roku 2022. Oliwy do ognia dolewał wybuch wojny za naszą wschodnią granicą. Rosnące ceny materiałów budowlanych, brak klientów, rosnące stopy procentowe powodowały coraz trudniejszą sytuację deweloperów, którzy nie mogli zakończyć sprzedaży inwestycji czy dokończyć budowy w związku z opóźnieniami dostaw, mimo, że rok wcześniej sprzedawali całe budynki na etapie tzw. „dziury w ziemi”
Kredytobiorcy w opałach i stałe oprocentowanie kredytów
Rosnące na skutek coraz wyższych stóp procentowych raty kredytów zaczęły odbijać się coraz szerszym echem na rynku kredytowych. Ludzie, którzy biorąc kredyt hipoteczny nie przewidzieli sytuacji znaczącego wzrostu WIBORu musieli teraz poradzić sobie ze zdecydowanym wzrostem comiesięcznych wydatków związanych z kredytem hipotecznym. Takie okoliczności spowodowała, że oczy kredytobiorców zaczęły coraz częściej kierować się w stronę kredytu ze stałym oprocentowaniem. Tego rodzaju kredyty stały się znacznym udziałem rynkowym, który z kolei miał zapobiegać sytuacjom, kiedy rosnąca rata kredytu przerastała możliwości kredytobiorców. Stała stopa procentowa miała obowiązywać przez 5 lat i przechodzić potem na stopę zmienną, zgodnie w panującymi w przyszłości warunkami. Podsumowując - zabezpieczenie, ale na jakiś czas. Kredyty ze stałą stopą procentową stawały się coraz droższe, coraz częściej mówiło się na forach internetowych o możliwościach refinansowania kredytu w przypadku spadku stóp procentowych. Taką dzieje się już w tej chwili, część kredytów ze stałą stopą procentową udzielono na zdecydowanie gorszych warunkach niż aktualne realia rynkowe, jednak nie zaobserwowano znaczącego wzrostu „refinansów”. Klienci byli w kropce, większość z nich nie miała zdolności a w sytuacji, kiedy możliwości finansowe pozwalały na wzięcie kredytu, należało jeszcze wybrać mądrze. Tutaj z pomocą spieszyli eksperci finansowi próbując doradzić klientowi najlepsze rozwiązanie.
Rząd na ratunek - czyli Bezpieczny kredyt 2%
Sytuacja na rynku nieruchomości była zła do tego stopnia, że w sprawę ożywienia możliwości popytowych postanowił zaangażować się rząd RP. Nie będziemy rozwodzić się nad sprawiedliwością, czy zasadnością takich rozwiązań, niemniej zdania jak w każdym przypadku były podzielone. Podobnie jak wcześniejsze programy rządowe („Rodzina na swoim”, czy „Mieszkanie dla młodych”), tak i „Bezpieczny Kredyt” był długo wyczekiwany i spowodował znaczne ożywienie. Wiele osób czekało z niecierpliwością na możliwość wzięcia kredytu, jednak jak to zwykle w takich przypadkach bywa, program rządowy trafił nie tylko do osób, dla których był niezbędny, lecz również do obywateli mających wręcz przeciwne możliwości. Nie oceniając samych warunków programu, nie sposób nie zgodzić się z jednym. Był to program, który był niesamowicie skuteczny. Tak skuteczny, że środki na rok 2024 zostały wykorzystane rok wcześniej a bank i firmy pośrednictwa finansowego biły historyczne rekordy sprzedaży produktów hipotecznych. Program odniósł sukces, ceny nieruchomości poszybowały w górę, deweloperzy odrobili straty, a rząd w międzyczasie się zmienił.
Co po BK2%
Wiemy już że program został zakończony. Wiemy też, że rząd szykuje nowy, który również ma rozpocząć się w połowie roku. Ma być skuteczniejszy, ma być korzystniejszy i trafić do ludzi, którzy naprawdę go potrzebują. Cieszy fakt, że w międzyczasie stopy procentowe spadły, zdolności kredytowe trochę podskoczyły, a rynek kredytowy wygląda dużo lepiej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, a więc „quo vadis kredycie hipoteczny?” Czy warto czekać z kupnem wymarzonej nieruchomości, żeby zaoszczędzić dzięki rządowym dopłatom? To jest indywidualny wybór każdego, kto przed nim stoi, niemniej warto jest zwrócić uwagę na dostępność wymarzonej nieruchomości i fakt, że wraz z dopłatami zwiększy się zainteresowanie kredytami. Nie trzeba być wybitnym ekonomistą, żeby wiedzieć, co dzieje się z cenami przy ograniczonej podaży i rosnącym popycie. Jedno jest pewne – tanio już było.